Na początku chciałabym Was przeprosić za moją nieobecność, ale podczas wakacyjnych wyjazdów nie zawsze mam możliwość napisania posta na blogu. Dodam też, że podczas tej nieobecności wzięłam udział w Polskiej Nocy Książkocholików niestety mój mózg bardzo pragnął odpoczynku i już o 3 nad ranem zasnęłam, ale zdążyłam do tego czasu przeczytać "Szeptem" autorstwa Bekki Fitzpatrick (nie jestem pewna czy dobrze odmieniłam jej imię, jeśli nie to przepraszam), więc czekajcie na recenzje, która pojawi się niebawem.
No to zaczynamy :)
Tytuł: "Następczyni"
Oryginalny tytuł: "The Heir"
Autor: Kiera Cass
Seria: Selekcja
Liczba stron :360
Wydawnictwo: Jaguar
".. słowa są bronią. To wszystko, czego potrzebujesz."
"Są pewne rzeczy, których nie dowiesz się o sobie, dopóki nie wpuścisz kogoś w najgłębsze zakamarki serca."
Mam co do tej książki w miarę pozytywne odczucia. Co prawda w miarę przyjemnie się ją czyta, ale teraz po przeczytaniu dostrzegam jej wiele wad i zacznę właśnie od nich. Pierwszą z nich jest główna bohaterka, która może nie jest bardziej irytująca od jej matki podczas "Elity", ale spokojnie można powiedzieć, że jest kapryśna, egoistyczna i zamknięta w sobie. Mam wrażenie, że w niektórych momentach była też infantylna. Nie byłam szczęśliwa również z powodu przemiany Maxona i Ami. Wiem, że porzez dwadzieścia lat musieli trochę wydorośleć, ale oni dochodzili do czterdziestki, a zachowywali się jak schorowani emeryci. America przestała być sobą, zaczęła zachowywać się jak kopia królowej Amber. Co ma też trochę zalet, ponieważ ma teraz w sobie więcej ciepła, jest bardziej rozważna, ale dawna Mer miała swój urok. W książce jest mniej akcji, ale dzięki temu mamy okazje zobaczyć jaką presję czuję przyszły władca. Historia jest przyjemna, aczkolwiek mam wrażenie, że wiem kto wygra eliminacje. Nie przeszkadza mi to zbytnio, bo chyba tego chłopaka lubię najbardziej, ale mam wrażenie, że jeżeli główna bohaterka faktycznie podejmie decyzje, o której ja myślę wybuchną zamieszki, bo i będą sądzili, że eliminacje były ustawione, ale przynajmniej nastąpi ekscytujący zwrot akcji.Nie mogę pominąć też bohaterów drugoplanowych, których bardzo polubiłam, są nimi Henry, Ahern, Kylie, May oraz pokojówka Eady, której imienia aktualnie nie mogę sobie przypomnieć.Podsumowując książka jest lekka i czyta się ją w mgnieniu oka i pomimo tego, że raczej moja recenzja nie pochwaliła tej książki to całkiem miło mi się ją czytało, więc stąd ta wysoka ocena. Pewnie nie spodziewałam się niczego więcej po "Selekcji", a mimo to wciąż czytam kolejne tomy tego cyklu.Ocena 7,5/10
Tak zakończę tę recenzję. Jestem ciekawa, czy domyśliliście się kto jest moim faworytem. Napiszcie w komentarzach.
Moim zdaniem ta część była najgorsza z całej serii "Rywalki", ale to prawda, że czytało się ją błyskawicznie. Moim faworytem był Kylie, mam nadzieję, że twoim też :D
OdpowiedzUsuńcynamonkatiebooks.blogspot.com